Balkon z widokiem na Katowice. I na życie.
Ostatnio miałem sen.
Stałem na podwórku starej kamienicy, tam, gdzie kiedyś mieszkał mój dziadek. Miejsce znajome, lekko zaniedbane, ale z duszą. I wtedy – w tym śnie – zobaczyłem mieszkanie. Niby zwykłe. Ale z okna rozciągał się widok, który mnie zaskoczył: panorama Katowic. A właściwie... Chicago – miasta, w którym kiedyś mieszkałem. Wysokie wieżowce, nowoczesność, świat.
A potem pokój z biblioteką, drewniane wysokie regały, kolejne okno – i tam już fale morza. Jakby życie mówiło:
„Zobacz, możesz mieć spokój. Ale i dostęp do świata.”
To nie był tylko sen. To było jak mapa tego, jak żyję i gdzie jadę dalej.
Bo tak właśnie jest z moim życiem:
– Racibórz daje mi spokój, zakorzenienie, przestrzeń do myślenia,
– A rowery są moim mostem do świata – prowadzą mnie do ludzi, do przygód, do nowych perspektyw,
– Sklep internetowy to moje okno, które otwiera się daleko – na klientów z Niemiec, Włoch, Hiszpanii, USA,
– A wyprawy rowerowe to jak ten balkon – z dala od hałasu, ale z pięknym widokiem na to, co ważne.
Nie zawsze trzeba być w centrum miasta, żeby być blisko tego, co się liczy.
Nie zawsze trzeba mieć wszystko „na teraz”. Czasem warto poczekać na okazję, która przyjdzie, kiedy będziesz gotowy.
Bo może właśnie o to w tym chodzi:
żyć w zgodzie z sobą i mieć widok.
Na przyszłość. Na morze. Na drogę.